Donald Tusk skomentował wyniki wyborów i referendum w Mołdawii. „Odważny naród”
Podwójne głosowanie w Mołdawii miało pokazać, że kraj ten zmierza w kierunku integracji z Zachodem i chce uniezależnić się od Rosji. Sondaże wskazywały, że większość obywateli opowie się za akcesją do Unii Europejskiej. Ostatecznie jednak ani przewaga ta nie okazała się tak miażdżąca, ani prezydent Mai Sandu nie udało się uzyskać reelekcji w pierwszej turze.
Tusk chwali prezydent Mołdawii
Donald Tusk wyniki mołdawskich wyborów ocenił mimo wszystko pozytywnie. „Rozwściecz Moskwę, zaimponuj Europie, ocal swój kraj raz jeszcze – tym jest właśnie Maia Sandu. Wielka liderka i odważny naród” – pisał szef polskiego rządu na platformie X.
Zupełnie inaczej zareagowano w Moskwie. Rzecznik prezydenta Władmira Putina Dmitrij Pieskow zwrócił uwagę na rosnącą w ostatnich godzinach liczbę głosów za dołączeniem do Unii Europejskiej. Jeszcze rano chciała tego nieco ponad połowa głosujących, ale w miarę spływania kolejnych głosów, nieznaczną przewagę uzyskała opcja proeuropejska.
Wybory w Mołdawii. Kreml sugeruje nieprawidłowości
– To, co widzimy jest technicznie ciężko wytłumaczalnym wzrostem głosów popierających Sandu i orientację w kierunku UE – komentował Pieskow. Oskarżył władze o represjonowanie prorosyjskiej opozycji. – Byli prześladowani, wtrącani do więzień, przesłuchiwani, nie wpuszczani do kraju, media były zamykane, zasoby internetowe blokowane itd. – twierdził.
Rzecznik Kremla skomentował też słowa Mai Sandu o „grupach przestępczych” powiązanych z Rosją, które rzekomo ingerowały w proces wyborczy. – Jeśli mówi, że nie otrzymała głosów z powodu pewnych grup przestępczych, musi przedstawić dowody. I byłoby miło, gdyby pani Sandu wyjaśniła tak dużą liczbę głosów, które sprzeciwiają się jej linii – mówił Pieskow.
– Czy to również gangi przestępcze? Czy ma na myśli, że obywatele Mołdawii, którzy jej nie popierają, są związani z gangami przestępczymi? Jest tu wiele niuansów – zwracał uwagę.
Wyniki wyborów w Mołdawii po zliczeniu 97 proc. głosów
Wyniki wyborów prezydenckich oraz referendum ws. integracji europejskiej o godzinie 14 czasu polskiego nadal nie były w pełni zliczone. Po zsumowaniu 97,79 proc. głosów wynikało, że za przystąpieniem do UE opowiedziało się 49,93 proc. obywateli, a przeciwko 50,07 proc. Na Maię Sandu zagłosowało z kolei 41,55 proc. uprawnionych.